Zachęceni widokami nad jeziorem Garda: http://spolecznosc.fly4free.pl/blog/259/werona-i-jezioro-garda/, postanowiliśmy zobaczyć kolejne włoskie jezioro. Włochy, a zwłaszcza Bergamo to zresztą najczęściej obierany przez nas kierunek. Bilety są tanie, lot niedługi, a w pobliżu całkiem dużo pięknych miejsc na spędzenie idealnego weekendu. Podobnie było tym razem. Wylecieliśmy w piątek wieczorem z Modlina, a wróciliśmy w niedzielę w nocy. Na miejscu spędziliśmy, więc dwa pełne słońca i prawdziwie wiosennej pogody dni we wspaniałych okolicznościach przyrody.
Pierwszy nocleg spędziliśmy w Bergamo. Tu też zjedliśmy pyszną pizzę w ristorante da Franco na Citta Alta (czyli w górnej części miasta). Następnego dnia z rana wypożyczonym samochodem wyruszyliśmy już w stronę jeziora Como – trzeciego co do wielkości (po Gardzie i Maggiore) jeziora we Włoszech, a zarazem najgłębszego w Alpach.
Zasadniczo na dłużej zatrzymaliśmy się w trzech miejscowościach: Bellagio, Varennie i Menaggio. Poza tym krótkich przystanków po drodze robiliśmy jeszcze wiele, gdyż widoki zapierały dech w piersiach. Nic dziwnego, że kręcono tu wiele filmów, między innymi Bonda, a swoje wille mają tu takie gwiazdy jak Madonna czy George Clonney.
Mimo iż Como nie jest największym włoskim jeziorem, ze względu na swój nieregularny kształt przypominający odwróconą literę Y, może się poszczycić najdłuższą linią brzegową. Dodatkowo zostało one podzielone na trzy części: Ramo di Como, Lago di Lecco, Ramo di Colico.
Nasz pierwszy dłuższy postój zaplanowaliśmy w miejscowości Bellagio nazywanej perłą tego jeziora. Jest ona ciekawie usytuowana na samym czubku trójkąta rozdzielającego dwie odnogi Jeziora Como, z trzech stron otoczone wodą. Zdecydowanie nie można odmówić urody temu miejscu.
Po pierwszych zachwytach w Bellagio, udaliśmy się w stronę Varenny. Tak naprawdę Bellagio od Varenny dzieli niewielka odległość jeżeli zdecydowalibyśmy się na przeprawę promem. Mieliśmy jednak do dyspozycji samochód, więc ruszyliśmy okrężną drogą, przez Lecco, po drodze podziwiając widoki. Varennę już z oddali można poznać po rzędach kolorowych domków położonych na skalistym cyplu.
Po zaparkowaniu samochodu, zobaczyliśmy znak wskazujący drogę na zamek Vezio. Niewiele się zastanawiając od razu ruszyliśmy w jego kierunku. To był bardzo dobry wybór. Kosztowało nas to 40-minutowy spacer pod górkę i 4 euro, za to widoki bezcenne :)
Varenna, podobnie jak Bellagio, jest niewielką, ale bardzo urokliwą miejscowością. Spędziliśmy tu już resztę dnia.
W niedzielę dość nieśpiesznie wyruszyliśmy w stronę Menaggio po drugiej stronie jeziora.
Krótki przystanek w Azzano.
Tuż przed Menaggio, znajduje się miejscowość Lenno, która stanowi gratkę dla fanów Agenta 007. Tu bowiem położona jest słynna Villa del Balbinello, która stała się tłem dla części ujęć Casino Royale z Danielem Craigiem. My jednak ominęliśmy tą atrakcję. Czy słusznie nie wiem, jednak samo Menaggio było dla nas bardzo przyjemnym miejscem i z pewnością warto było tu przyjechać.
Choć odległość od Bergamo wynosiła około 70 km, zdecydowaliśmy się wyjechać w miarę wcześnie. Droga bowiem nie należy do zbyt szybkich. Potrzebowaliśmy ponad 2 godzin, żeby ją pokonać. Powoli zbliżał się wieczór, a my już nieco nasyciliśmy oczy pięknymi widokami. Kolejny weekendowy wyjazd można uznać za udany. Coś czuję jednak, że to nie ostatnia nasza wycieczka nad włoskie jezioro… ;)
Pierwszy nocleg spędziliśmy w Bergamo. Tu też zjedliśmy pyszną pizzę w ristorante da Franco na Citta Alta (czyli w górnej części miasta). Następnego dnia z rana wypożyczonym samochodem wyruszyliśmy już w stronę jeziora Como – trzeciego co do wielkości (po Gardzie i Maggiore) jeziora we Włoszech, a zarazem najgłębszego w Alpach.
Zasadniczo na dłużej zatrzymaliśmy się w trzech miejscowościach: Bellagio, Varennie i Menaggio. Poza tym krótkich przystanków po drodze robiliśmy jeszcze wiele, gdyż widoki zapierały dech w piersiach. Nic dziwnego, że kręcono tu wiele filmów, między innymi Bonda, a swoje wille mają tu takie gwiazdy jak Madonna czy George Clonney.
Mimo iż Como nie jest największym włoskim jeziorem, ze względu na swój nieregularny kształt przypominający odwróconą literę Y, może się poszczycić najdłuższą linią brzegową. Dodatkowo zostało one podzielone na trzy części: Ramo di Como, Lago di Lecco, Ramo di Colico.
Nasz pierwszy dłuższy postój zaplanowaliśmy w miejscowości Bellagio nazywanej perłą tego jeziora. Jest ona ciekawie usytuowana na samym czubku trójkąta rozdzielającego dwie odnogi Jeziora Como, z trzech stron otoczone wodą. Zdecydowanie nie można odmówić urody temu miejscu.
Po pierwszych zachwytach w Bellagio, udaliśmy się w stronę Varenny. Tak naprawdę Bellagio od Varenny dzieli niewielka odległość jeżeli zdecydowalibyśmy się na przeprawę promem. Mieliśmy jednak do dyspozycji samochód, więc ruszyliśmy okrężną drogą, przez Lecco, po drodze podziwiając widoki. Varennę już z oddali można poznać po rzędach kolorowych domków położonych na skalistym cyplu.
Po zaparkowaniu samochodu, zobaczyliśmy znak wskazujący drogę na zamek Vezio. Niewiele się zastanawiając od razu ruszyliśmy w jego kierunku. To był bardzo dobry wybór. Kosztowało nas to 40-minutowy spacer pod górkę i 4 euro, za to widoki bezcenne :)
Varenna, podobnie jak Bellagio, jest niewielką, ale bardzo urokliwą miejscowością. Spędziliśmy tu już resztę dnia.
W niedzielę dość nieśpiesznie wyruszyliśmy w stronę Menaggio po drugiej stronie jeziora.
Krótki przystanek w Azzano.
Tuż przed Menaggio, znajduje się miejscowość Lenno, która stanowi gratkę dla fanów Agenta 007. Tu bowiem położona jest słynna Villa del Balbinello, która stała się tłem dla części ujęć Casino Royale z Danielem Craigiem. My jednak ominęliśmy tą atrakcję. Czy słusznie nie wiem, jednak samo Menaggio było dla nas bardzo przyjemnym miejscem i z pewnością warto było tu przyjechać.
Choć odległość od Bergamo wynosiła około 70 km, zdecydowaliśmy się wyjechać w miarę wcześnie. Droga bowiem nie należy do zbyt szybkich. Potrzebowaliśmy ponad 2 godzin, żeby ją pokonać. Powoli zbliżał się wieczór, a my już nieco nasyciliśmy oczy pięknymi widokami. Kolejny weekendowy wyjazd można uznać za udany. Coś czuję jednak, że to nie ostatnia nasza wycieczka nad włoskie jezioro… ;)
Zapraszam również na bloga: http://www.mamasaidbecool.pl/